piątek

Piątek

  Grześ wczoraj zakończył kolejny cykl chemioterapii podtrzymującej.Dużo w ostatnich dniach podróżowaliśmy Sandomierz-Kraków-Sandomierz-Wrocław-Kraków-Sandomierz.Oczywiście te wyjazdy były związane z leczeniem Grzesia,badaniami.Obecnie czekamy na opis rezonansu magnetycznego z Wrocławia,i w głębi serca proszę Boga by wynik tego badania był łaskawszy niz dokładnie rok temu.MUSI BYĆ DOBRY.,bo ile może to dziecko udżwignąć bólu i cierpienia???a nam rodzicom też jest bardzo ciężko patrzeć na cierpiące dziecko,pytające już nie dlaczego ja ,ale dlaczego znowu jestem chory.To jest straszne uczucie,uczucie które rozrywa nasze serca.To nie tak przecież miało wyglądać życie Grzesia.On powinien chodzić do szkoły,mieć kolegów,koleżanki,uprawiać swoje ulubione sporty,a w jednej chwili choroba pozbawiła syna WSZYSTKIEGO pozbawiła go po raz kolejny najpiękniejszych lat dzieciństwa i młodości.

W wolnych chwilach robię porządki świąteczne,a największą przyjemność sprawiło mi rozpakowywanie naszych bagaży. Chociaż muszę przyznać ,że jakoś dziwnie się z tym czułam.Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że te bagaże stały w mało uczęszczanym przez nas pokoiku równy rok ,zawsze gotowe do wyjazdu,w nocy o północy.Aż trudno mi samej uwierzyć,że tak przeżyliśmy calutki rok-na walizkach.Nie wiem co wpłynęło na moją decyzję o ich rozpakowaniu,przecież Grzesiowi zaczęły się spadki wartości i nie znam wyniku badania,być może profesor będzie kazał nam jeszcze przyjechać do Wrocławia?nie wiem .To był impuls.

Dziś zadzwoniła do mnie wychowawczyni Grzesia,zaprosiła go w swoim i dzieci imieniu  na wigilię klasową na wtorek.Byłam bardzo mile zaskoczona i jest nam z tego powodu bardzo miło,bo mimo że nikt w klasie syna nie zna ,to pamiętają o nim,rozmawiają o nim i chcą się poznać.Oby choć trochę wzrosły Grzesiowi wartości do wtorku ,to wielką przyjemnością bym go zawiozła.
Czy tak wiele chcemy?
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz