piątek

Piątek

Upłynął kolejny tydzień, a my w dalszym ciągu jesteśmy w domu i oczekujemy na wzrost wartości, aby Grześ mógł wziąć kolejną dawkę chemii. Bardzo się nam te przerwy wydłużają. To już trzeci tydzień opóźnienia w leczeniu -niestety szpik syna już jest tak zniszczony, że czas jego odbudowy coraz bardziej się wydłuża, a to nie jest wskazane przy chemioterapii.
Jestem w ciągłym kontakcie z profesorem Godzińskim.Wrócił z kongresu w Nowej Zelandii, ale żadnych nowych rozwiazań dla nas nie przywiózł. W poniedziałek mam jeszcze do niego zadzwonić, by podał nam termin kontrolnego badania rezonansu magnetycznego i dalej będę go prosić by szukał dla nas radykalnych rozwiązań. Nie poddam się, syn tak dzielnie walczy, trzeba mu TYLKO pomóc.
Po ostatnich wiadomościach od profesora Grześ mnie zapytał - mamo, a co będzie jak będę miał kolejną wznowę, a przy niej mój szpik przestanie pracować? mamo ja się boję, że mogę odejść. Przerażają mnie takie pytania, ale tym samym pobudzaja do dalszej walki, szukania czegoś co pomoże nam się pozbyć tego paskudztwa  .

W dalszym ciagu  myślę czy nie zdecydować się w ostateczności  na radiochirurgię we Freiburgu,jednak profesor ciagle mi to odradza .Jest przekonany ,że z powodu wczesniejszych naswietlań tkanka się nie zagoi i to się bardzo żle skończy.

Przy tak wielu przeciwnosciach losu udało się nam wyjechać z Grzesiem do Krynicy.Pogoda nam dopisała.Każdy dzień był wypełniony w wycieczki,karaoke,rozgrywki w piłkarzyki,tenisa ,bilarda.Grzes w tenisa i piłkarzyki zajął 1miejsce.Odpoczynek sie nam przydał.Miło było popatrzeć jak Grześ się cieszy.W ostatnim czasie często to się mu nie zdarzało.

                                                                                                                                                           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz