Od niedzieli jesteśmy w domu.Grześ ogólnie czuje się dobrze.Gorączki i ból brzucha które miał spowodowane były bakterią jelitową ,która została przeleczona według antybiogramu dożylnym antybiotykiem i dolegliwości ustąpiły.Na chwile obecną mamy zaplanowany za tydzień kontakt telefoniczny z profesorem Godzińskim,by zdać raport z postępów ćwiczenia jelita ,w celu jego rozszerzenia.Nie widzę tego kolorowo ,i póki co bez efektów są te ćwiczenia .Martwię się ,bo jeśli naturalnie się nie uda poszerzyć ,to hegarownie też odpada,bo po pierwszej próbie okazało się to nie możliwe bo jest zbyt duże zagięcie na odbytnicy:(W takim wypadku chyba będzie opcja usunięcia dość długiego odcinka jelita i zespolenie tych końców?zobaczymy co czas przyniesie.22lipca jedziemy z Grzesiem do Krakowa do poradni onkologicznej oraz mamy się położyć w oddziale nefrologii,gdzie Grześ będzie miał badania nerek,by sprawdzić ,czy dwukrotne leczenie chemiczne ich nie uszkodziło.
Myślę ,że do tego czasu ja już wyzdrowieję,-mam różyczkę:(
Mam nadzieję też,że nasze auto przez długi ,długi czas będzie jeżdzić bezawaryjnie ,bo jest po kolejnej naprawie.a zawiodło nas w powrocie z Wrocławia na A4 i wracaliśmy na lawecie .Grzes po operacji,ja chora ,mały i przestraszony Lukaszek -nic dodać ,nic ująć.
Czekamy dalej na lepszy czas:))
czwartek
środa
Operacja już za nami:)
Minął już tydzień jak jesteśmy we Wrocławiu.Grześ wczoraj miał operację.Wszystko zgodnie z zamierzeniami udało się Panu profesorowi zrobić.Ogólnie czuł się Grześ bardzo dobrze ,humor mu bardzo dopisywał,bawił całą salę .Piszę w czasie przeszłym,bo teraz już taki nie jest,bo niestety zagorączkował i okropnie dokucza mu głód.Już 5dni nie je i nie pije ,a takiej głodóweczki czeka go jeszcze 3 dni.Potem herbatka łyżeczkami,kolejnego dnia herbatka do woli,nastepnego z sucharkami,potem kleik,płynna i już coraz wiecej jedzonka.Żal mi biedaczka ,że tak musi głodować,chociaż w jego leczeniu były dłuższe przerwy w żywieniu.
Jesli chodzi o chłopca o którym pisałam,miałam okazję go spotkać w szpitalu.Na dzień dzisiejszy zmiana którą miał Miłosz ,najprawdopodobniej jest zmianą pozapalną.Jest ona zbyt mała ,by móc z niej pobrać wycinek czy zrobić biopsję.Jednak musza to kontrolować i co 2 miesiące robic badanie obrazowe-rezonans magnetyczny.
Cieszę się ze jest u nich wszystko w porzadku,zawsze to jedno dziecko mniej onkologii,mniej cierpienia i traumatycznych przeżyć.
Jesli chodzi o chłopca o którym pisałam,miałam okazję go spotkać w szpitalu.Na dzień dzisiejszy zmiana którą miał Miłosz ,najprawdopodobniej jest zmianą pozapalną.Jest ona zbyt mała ,by móc z niej pobrać wycinek czy zrobić biopsję.Jednak musza to kontrolować i co 2 miesiące robic badanie obrazowe-rezonans magnetyczny.
Cieszę się ze jest u nich wszystko w porzadku,zawsze to jedno dziecko mniej onkologii,mniej cierpienia i traumatycznych przeżyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)